Forum Druzyny Rycerskiej Z Czerwionki

Karczmareczka

Uśmiechnęła się kącikiem ust jakby w nieco kpiący sposób
- Nie przesadzaj zacna pani, jestem tylko karczmarką - pomimo tych słów uścisnęła twą dłoń przytrzymując ją długo. Jednocześnie spojrzała Ci w oczy - To dla mnie zaszczyt, Lode.
Wyprostowała się i wygięła usta w uśmiechu przez co załamał się poważny wyraz jej twarzy. Popatrzyła po lisach.
- Oj biada wam, biada - zaśmiała się nie odsłaniając zębów - zadawać się ze zwykłą karczmarką... a w dodatku taką jak ja - mrugnęła zalotnie - Muszę wracać do pracy - mruknęła - lecz wiecie gdzie mnie szukać.

KaCzŁaPa

Ciekawe co masz na myśli?!- powiedziała Kaczłapa do Karczmareczki. Zaczęła zastanawiać się Kaczłapa nad słowami które wypowiedziała Karczmareczka.. i spojrzała na pozostałych swoich towarzyszy...Popatrzyła na Lodestar z bardzo poważna miną i rzekła- może ty wiesz o co jej chodziło??

Lodestar*

Oj, ty Kaczodynio nie wiem co ona miała na myśli ale mniemam, iż dziewka chciała nas podpuscic do rozważan na ten temat... to zwykła karczmareczka ktora ze znużenia swoją praca rozmawia z goścmi, chyba nie jest wielkim magiem, ktory pod postacia karczmarki chce poznac nasze plany * rozesmiała się

KaCzŁaPa

tak Lode masz racje...-rzekła z głośnym uśmiechem Kaczłapa..to nie może byc żaden z magów...

Anna de Ruyter

Czemu nie? *dał się słyszeć głos od strony drzwi. Wróciła Anna nieco zakurzona i jakby poobijana jednak w ogólnym rozrachunku względnie cała i zdrowa* Jakie masz dowody na to że nie jest magiem? *dała wam kilka sekund na zastanowienie się po czym wybuchnęła śmiechem* Masz rację Kaczłapko... Silje nie jest rzadną magiczką. Znam tą kobietę od kilku lat... odkąd wykupiliśmy karczmę jej ojca. Zapewniam, że wtedy wielki mag nawet jeszcze o nas nie wiedział *zmarszczyła brwi* Chyba żeby zaczęła dla niego pracować w co jakoś nie chce mi się wierzyć.

KaCzŁaPa

Anno-rzekła Kaczłapa..Gdzie ty się podziewałas tyle czasu??-zapytała z ciekawości..

Anna de Ruyter

Musiałam ochłonąć *skwitowała krótko, lecz widząc że taka odpowiedź nikogo nie zadowala zaczęła wyjaśniać dokładniej* Wiesz... Nie mogłam znieść tej całej bezczynności, ciągłego gdybania, braku jakiejkolwiek akcji. Straciłam w końcu panowanie nad sobą i powyzywałam was od psów *mruknęła ze skwaszoną miną* za co przepraszam. Choć... *zamilkła na moment* chyba nie przyniosło to większego efektu *rozejrzała się po siedzących przy stole* Ech... Mniejsza z tym. I tak prędzej czy później spotkamy tego maga. A czy to będzie na naszych warunkach czy na jego... teraz to już chyba nie ma większego znaczenia *złapała spojrzenie Kaczłapy* Musiałam po prostu pobyć sama... Wybacz lecz to co robiłam to moja sprawa *spuściła wzrok na ubłocony płaszcz* Choć nie ulega wątpliwości że dość brudna *skrzywiła się* W każdym razie teraz jestem spokojniejsza i nie pozabijam nikogo bez wyraźnego powodu *spróbowała zażartować* Ech... *westchnęła* Maci może dla mnie trochę miodu? *przyjrzała się zastawionemu kuflami słowi* ni nie wierzę... Nie macie! Zatem... *zaczęła rozglądać się za Silje czy kimś innym z obsługi*

KaCzŁaPa

Ależ oczywiście Anno rozumiem że to twoja sprawa i o nic wiecej nie pytam -powiedziała Kaczłapa..Masz ja mam jeszcze troche miodu napij sie ..i z uśmiechem podała jej kufel..

Anna de Ruyter

Dzięki kochana... *upiła niewielki łyk* Zatem cóż teraz czynimy względem tego, który na nas czycha? Czekamy na niego tutaj? Wychodzimy na przeciw?

KaCzŁaPa

Szczerze mówiąc nie mam juz naprawde żadnego pomysłu-odpowiedziała Kaczłapa..i skierowała wzrok na pozostałych którzy siedzieli przy stole... A może wy macie jakiś pomysł ..??

Karczmareczka

- Wybaczcie mi... - Wydawała się być bardziej poważna niż zwykle i jakby przygaszona. Odsunęła na bok zastawiające stół kufle - Ach... witaj Ann - mruknęła widząc przybyłą niedawno postać Anny. Nie odzywając się więcej postawiła na wolnym miejscu talerze z kolacją i czym prędzej odeszła...
- Dziwne zachowanie- zauważyła Kaczłapa - Czyż wcześniej nie była bardziej rozmowna?
- A cóż to? - wskazała Lode.
Spod jednego z postawionych talerzy wystawał skrawek papieru.
- Zaraz się przekonamy - odpowiedziała Anna sięgając po pergamin - To list...

"Nie śmiałam powiedzieć wam tego prosto w oczy, by nie przykuwać uwagi czujek. Jesteście obserwowani tak jak i cała karczma. Na tyłach kręci się 'żebrak', a przed głównym wejściu jeszcze jeden 'muzykant'. Ktoś może być i wśród gości lecz nie wiem kto taki"

Nie było podpisu, lecz prawdopodobniej koślawe litery wyszły spod ręki samej Silje.

Anna de Ruyter

Mamy problem *mruknęła rozglądając się możliwie dystkretnie po gościach przesiadujących w karczmie* Mag już wpadł na nasz trop i obserwuje nas. Wedle tych informacji oba wyjścia z karczmy są pilnowane, a wnętrze zapewne również. Nawet jeśli nie osobiście przez wynajętych drabów, to zapewne w sposób magiczny *skrzywiła się znacząco i prędko upiła łyk miodu* Musimy teraz działać rozważnie.

VanHallen

Zblizal sie wieczor.. Lisy nadal nie zdecydowane popijaly zlocisty trunek.. "Za niedlugo powinienem tam byc"... pomyslal Van "Musze sie przygotowac jest coraz mniej czasu"
Wstal od stolu rozprostowal plecy kiwnal do Anny i udal sie do swojego pokoju...
Ubral druga zimowa koszule, wyczyscil buty przeklal soczyscie po czym zaczal sie pakowac... sakwy zaczely sie wypelniac kilka flaszek nieznajomej cieczy polyskujacych slabym swiatlem w kolorze letniego wieczornego nieba. poprawil sztylet drugi wsadzil do cholewy buta... chwycil za glownie miecza i po chwili zamyslenia narzucil czarny plaszcz na ramiona wzial sakwy i poczol schodzic na dol...
" ekhmmm odkaszlnal widze ze nie kwapicie sie do podjecia decyzji wiec ja ja podjalem.. postaram sie dac wam troche czasu do przygotowania sie NIE DO KLUTNI ANI ZWADY... Postaram sie odciagnac ich uwage od was.. dalem znac przyjacielowi ktory mam nadzieje pomoze mi i sprowadzimy pomoc badz cos wymyslimy narazie nie macie mozliwosci kontaktu ze mna chyba ze poprosicie jakiegos magika by sie ze mna skontaktowal... Odezwe sie gdy tylko bede mogl... Jesli ten plan nie wypali jest jeszcze zapasowy postaram sie zorganizowac jakas kryjowke w gorach abysmy tam mogli stawic czola złu"... "A ty slonce nie ruszaj sie z tad na krok.... Anno pilnuj jej zreszta wiesz co masz robic... Badzcie czujni ide nie cierpie pozegnan"... NIEEEEEEEE wrzasnela Shirral nie idz!!!!!! "Anno opiekuj sie nia" po tych slowach wyszedl w ciemnosc chlodnej przedzimowej nocy"....

Banned · Wysłany: Nie 7:27, 11 Mar 2007 Temat postu:

Christina Ricci Undressing!
[link widoczny dla zalogowanych]